środa, 21 stycznia 2015

 co za noc!
w moim zasięgu
gwiazdka z nieba

 wyżej i wyżej
nad lotniskiem kołuje
klucz żurawi

 koniec lata
w bocianim gnieździe
zachodzi słońce

strach na wróble
w słomianym kapeluszu
cykanie świerszcza

noc perseidow
na jej włosach osiada
poranna mgła

dnieje
szukam spławika
w chmurach

droga przez wieś
zza płotu wychyla się
łeb słonecznika

babie lato
na kolcach jeża
szelest liści

para staruszków
gimnastyka poranna
pod kasztanowcem



z nogi na nogę
na polu oziminy
żeruje żuraw

świtanie
doliną rzeki
płynie mgła

światło poranka
dłonie z brązu kadrują
Stare Powązki

spacer we dwoje
czy to jego szept
czy szelest liści


dzieciństwo
za faszynowym płotkiem
niezapominajki

mglisty poranek
zasłonięta trzcinami
para perkozów

jak biało!
przebiśniegi w ogrodzie
stulają płatki

szelest trzciny
w starej łajbie
zachód słońca

deszczowe chmury
nad mokradłami narasta
kumkanie żab

niebo nade mną
błękit przylaszczek
pod stopami

zamczysko
w balowej sali
hula wiatr

wschód słońca
coraz wyżej i wyżej
śpiew skowronka

nagły mróz
pośrodku jeziora
oczko z łabędziami

błękit jej oczu
z każdą chwilą wspomnienia
nabierają barw


przecieram szkła
mgiełka za oknem
wciąż różowa

wiosenne słońce
z lamusa wyfruwa
zeszłoroczny motyl

salwa armatnia
usiane gołębiami
niebo nad miastem

zamglony księżyc
przez koronki koszuli
zarys jej piersi

wyjazd z miasta
z każdą chwilą
więcej gwiazd

szpitalne okno
przez zasnute mgłą niebo
przebija słońce

schyłek lata
blask słońca na pisaku
zmywa fala

opada mgła
przypominam sobie
zagubioną drogę

koniec odwilży
pod oknem zamarznięte
ślady twoich stóp

odwilż
marsową minę
zmywa deszcz

koniec wakacji
na widnokręgu blednie
sznur kormoranów

noc Perseidow
na głowę spadają
 krople deszczu

dzień ojca
cichy monolog
nad grobem

przed deszczem
krzyki mew zagłusza
rechot żab

 święto zmarłych-
zaciera ręce
handlarz zniczami

wiosenne słońce
na ławeczce przed domem
para staruszków

szuwary
stara łódka
pełna nieba

jesienny wiatr
coraz jaśniej
pod drzewami

nocny seans
po wyjściu z kina
niebo pełne gwiazd

wiosenny deszcz
stary buk w seledynie
młodych liści

szron
z porannej mgły
kwiaty śliwy

droga na szczyt
z każdym krokiem
coraz wolniej

wyboista droga
wiatr wygina gałęzie
młodej wierzby

jak zimno
okryte śniegiem
kwiaty ciemiernika

droga na szczyt
na górach
cien góry

wieczorna randka
śpiew słowika przerywa
dzwonek komórki

okruchy róży
z rozbitej filiżanki
lato przemija

zmrok
na skrzydłach ćmy
oczy sowy

dzwonki wietrzne
do altanki napływa
zapach konwalii

kropelka rosy
na skraju płatka wiśni
wschodzące słońce

zamyślnie
spławik zanurza się
w chmurach

mróz
liście paproci
na szybie

mroczny zaułek
po wyszczerbionym murze
wspina się cień

powrót o zmroku
nad zaroślami krążą
spłoszone ptaki

kac
z lustra spogląda
obca twarz

roztopy
coraz głośniejszy
śpiew ptaków

pora wieczerzy
na ciemniejącym niebie
jaśnieje gwiazda

pierwszy przymrozek
w ogrodzie bieleje
czerwona róża

grudniowy ogród
pośród nagich gałęzi
barwne żarówk

droga przez las
z każdym podmuchem wiatru
deszcz liści

nade mną
pode mną
niebo

powrót z daleka
swojsko szumią
nawet drzewa

pełnia księżyca
do pokoju przenika
zapach maciejki

głęboka jesień
starą łódkę przytapia
spokojna fala

księżycowa noc
samotna łódź dryfuje
w dół rzeki

zimowy świt
przy śmietniku kolejny
szkielet choinki

sylwestrowa noc
między fajerwerkami
księżyc w pełni

bezlistna brzoza
dziewczyna z naprzeciwka
zasłania okno

pożółkłe zdjęcie
pod drzewem chłopczyk
z uśmiechem dziadka

zaduszki
nad starym grobem
bezskrzydły anioł

droga przede mną
zawieszone we mgle
światła latarni

góry w oddali
przez niebieską mgiełkę
ruiny zamku

cykanie świerszczy
na ciemniejącym niebie
jaśnieje księżyc

pożegnanie
słony pocałunek
pod tężniami

kolejny grzmot
łany zboża padają
od gradowych kul

nów ksieżyca-
z zapachu czeremchy
trel słowika

burzowe chmury
zapach kwitnącego bzu
coraz mocniejszy

zamiast budzika
gruchające gołębie
niedzielny ranek

nadrzeczne wierzby
wśrod białych bazi
czarny kotek

połowa marca
słoninki za oknem
wciąż w modraszkach


miasto nocą
gasną światła w oknach
znikają domy

wierzba płacząca
zamiast liści
krople dżdżu

świtanie
z tumanów mgły
czapla siwa

lesny zaułek
pachnacy konwaliami
rzesisty deszcz

koniec walki
po twarzy zwycięzcy
płyną łzy

droga wzdłuż rzeki
skąpana w blasku słońca
bezlista brzoza

zaułek
przy moim cieniu
obcy cień

jesienny zmierzch
koniec drogi
ginie we mgle

zamglone słońce
w koronkach z pajęczyny
jesienna łąka

jesienny ogród
złocista chryzantema
w smudze cienia

polowanie
krótki lot muchy
nad bystrzem

epidemia
ukryty pod maseczką
strach

wrzosowisko
w podmuchach wiatru drży
babie lato

oczekiwanie
na ciemniejącym niebie
rozbłyska gwiazda

droga pod górę
wiatr przygina gałęzie
starej wierzby

gadu-gadu
w kąciku monitora
pająk snuje sieć

zielone światło
gęsiego przez zebrę
kilka gołębi

dzwonki wietrzne
zapachem konwalii
wypełnia się dom

koniec ulewy
na skraju płatka róży
rozbłyska słońce

wiosenny deszcz
nad stawem cichnie
kumkanie żab

mokradła
taniec żurawi
we mgle

cichy dzwonek
drganie spławika
w chmurze

bezsenność
w mroku nocy
trzepot skrzydeł ćmy

co za grudzień!
zamiast śniegu
stokrotki

zapach jesieni
w ręce bukiecik róż
z klonowych liści

jesienne niebo
pod wiatr ptaki
z wiatrem liście

zachód słońca
zakręcony w słoiku
brzoskwiniowy dżem

głęboka jesień
szum suchych trzcin
nad taflą wody

zbocze w tarninie
pełna zapachu kwiatów
dolina rzeki

muśnięte światłem
zachodzącego słońca
skrzydła motyla

bezchmurne niebo
wiatr kołysze łanami
kwitnącego lnu

gonitwa z psem
spod zeszłorocznych liści
pierwsza przylaszczka

mglisty poranek
zasłonięta trzcinami
para perkozów

zapach morza
wyłania się z mgły
klucz kormoranów

spadają płatki
przez kadzidło przebija
nuta piwonii