co za noc!
w moim zasięgu
gwiazdka z nieba
wyżej i wyżej
nad lotniskiem kołuje
klucz żurawi
koniec lata
w bocianim gnieździe
zachodzi słońce
strach na wróble
w słomianym kapeluszu
cykanie świerszcza
noc perseidow
na jej włosach osiada
poranna mgła
dnieje
szukam spławika
w chmurach
droga przez wieś
zza płotu wychyla się
łeb słonecznika
babie lato
na kolcach jeża
szelest liści
para staruszków
gimnastyka poranna
pod kasztanowcem
z nogi na nogę
na polu oziminy
żeruje żuraw
świtanie
doliną rzeki
płynie mgła
światło poranka
dłonie z brązu kadrują
Stare Powązki
spacer we dwoje
czy to jego szept
czy szelest liści
dzieciństwo
za faszynowym płotkiem
niezapominajki
mglisty poranek
zasłonięta trzcinami
para perkozów
jak biało!
przebiśniegi w ogrodzie
stulają płatki
szelest trzciny
w starej łajbie
zachód słońca
deszczowe chmury
nad mokradłami narasta
kumkanie żab
niebo nade mną
błękit przylaszczek
pod stopami
zamczysko
w balowej sali
hula wiatr
wschód słońca
coraz wyżej i wyżej
śpiew skowronka
nagły mróz
pośrodku jeziora
oczko z łabędziami
błękit jej oczu
z każdą chwilą wspomnienia
nabierają barw
przecieram szkła
mgiełka za oknem
wciąż różowa
wiosenne słońce
z lamusa wyfruwa
zeszłoroczny motyl
salwa armatnia
usiane gołębiami
niebo nad miastem
zamglony księżyc
przez koronki koszuli
zarys jej piersi
wyjazd z miasta
z każdą chwilą
więcej gwiazd
szpitalne okno
przez zasnute mgłą niebo
przebija słońce
schyłek lata
blask słońca na pisaku
zmywa fala
opada mgła
przypominam sobie
zagubioną drogę
koniec odwilży
pod oknem zamarznięte
ślady twoich stóp
odwilż
marsową minę
zmywa deszcz
koniec wakacji
na widnokręgu blednie
sznur kormoranów
noc Perseidow
na głowę spadają
krople deszczu
dzień ojca
cichy monolog
nad grobem
przed deszczem
krzyki mew zagłusza
rechot żab
święto zmarłych-
zaciera ręce
handlarz zniczami
wiosenne słońce
na ławeczce przed domem
para staruszków
szuwary
stara łódka
pełna nieba
jesienny wiatr
coraz jaśniej
pod drzewami
nocny seans
po wyjściu z kina
niebo pełne gwiazd
wiosenny deszcz
stary buk w seledynie
młodych liści
szron
z porannej mgły
kwiaty śliwy
droga na szczyt
z każdym krokiem
coraz wolniej
wyboista droga
wiatr wygina gałęzie
młodej wierzby
jak zimno
okryte śniegiem
kwiaty ciemiernika
droga na szczyt
na górach
cien góry
wieczorna randka
śpiew słowika przerywa
dzwonek komórki
okruchy róży
z rozbitej filiżanki
lato przemija
zmrok
na skrzydłach ćmy
oczy sowy
dzwonki wietrzne
do altanki napływa
zapach konwalii
kropelka rosy
na skraju płatka wiśni
wschodzące słońce
zamyślnie
spławik zanurza się
w chmurach
mróz
liście paproci
na szybie
mroczny zaułek
po wyszczerbionym murze
wspina się cień
powrót o zmroku
nad zaroślami krążą
spłoszone ptaki
kac
z lustra spogląda
obca twarz
roztopy
coraz głośniejszy
śpiew ptaków
pora wieczerzy
na ciemniejącym niebie
jaśnieje gwiazda
pierwszy przymrozek
w ogrodzie bieleje
czerwona róża
grudniowy ogród
pośród nagich gałęzi
barwne żarówk
droga przez las
z każdym podmuchem wiatru
deszcz liści
nade mną
pode mną
niebo
powrót z daleka
swojsko szumią
nawet drzewa
pełnia księżyca
do pokoju przenika
zapach maciejki
głęboka jesień
starą łódkę przytapia
spokojna fala
księżycowa noc
samotna łódź dryfuje
w dół rzeki
zimowy świt
przy śmietniku kolejny
szkielet choinki
sylwestrowa noc
między fajerwerkami
księżyc w pełni
bezlistna brzoza
dziewczyna z naprzeciwka
zasłania okno
pożółkłe zdjęcie
pod drzewem chłopczyk
z uśmiechem dziadka
zaduszki
nad starym grobem
bezskrzydły anioł
droga przede mną
zawieszone we mgle
światła latarni
góry w oddali
przez niebieską mgiełkę
ruiny zamku
cykanie świerszczy
na ciemniejącym niebie
jaśnieje księżyc
pożegnanie
słony pocałunek
pod tężniami
kolejny grzmot
łany zboża padają
od gradowych kul
nów ksieżyca-
z zapachu czeremchy
trel słowika
burzowe chmury
zapach kwitnącego bzu
coraz mocniejszy
zamiast budzika
gruchające gołębie
niedzielny ranek
nadrzeczne wierzby
wśrod białych bazi
czarny kotek
połowa marca
słoninki za oknem
wciąż w modraszkach
miasto nocą
gasną światła w oknach
znikają domy
wierzba płacząca
zamiast liści
krople dżdżu
świtanie
z tumanów mgły
czapla siwa
lesny zaułek
pachnacy konwaliami
rzesisty deszcz
koniec walki
po twarzy zwycięzcy
płyną łzy
droga wzdłuż rzeki
skąpana w blasku słońca
bezlista brzoza
zaułek
przy moim cieniu
obcy cień
jesienny zmierzch
koniec drogi
ginie we mgle
zamglone słońce
w koronkach z pajęczyny
jesienna łąka
jesienny ogród
złocista chryzantema
w smudze cienia
polowanie
krótki lot muchy
nad bystrzem
epidemia
ukryty pod maseczką
strach
wrzosowisko
w podmuchach wiatru drży
babie lato
oczekiwanie
na ciemniejącym niebie
rozbłyska gwiazda
droga pod górę
wiatr przygina gałęzie
starej wierzby
gadu-gadu
w kąciku monitora
pająk snuje sieć
zielone światło
gęsiego przez zebrę
kilka gołębi
dzwonki wietrzne
zapachem konwalii
wypełnia się dom
koniec ulewy
na skraju płatka róży
rozbłyska słońce
wiosenny deszcz
nad stawem cichnie
kumkanie żab
mokradła
taniec żurawi
we mgle
cichy dzwonek
drganie spławika
w chmurze
bezsenność
w mroku nocy
trzepot skrzydeł ćmy
co za grudzień!
zamiast śniegu
stokrotki
zapach jesieni
w ręce bukiecik róż
z klonowych liści
jesienne niebo
pod wiatr ptaki
z wiatrem liście
zachód słońca
zakręcony w słoiku
brzoskwiniowy dżem
głęboka jesień
szum suchych trzcin
nad taflą wody
zbocze w tarninie
pełna zapachu kwiatów
dolina rzeki
muśnięte światłem
zachodzącego słońca
skrzydła motyla
bezchmurne niebo
wiatr kołysze łanami
kwitnącego lnu
gonitwa z psem
spod zeszłorocznych liści
pierwsza przylaszczka
mglisty poranek
zasłonięta trzcinami
para perkozów
zapach morza
wyłania się z mgły
klucz kormoranów
spadają płatki
przez kadzidło przebija
nuta piwonii